26.12.2008
Komentarze: 0
Jestem chora. W poniedziałek zaczęłam chorować we wtorek byłam u Pawlikowej i tylko tyle z tego wyszło że zapisała mi złe leki i mam przez nią całe usta w strupach. We środę miałam 40.7 st. Gorączki . Ledwo chodziłam zarzucałam się na boki przepociłam ze 3 koce i raz o mało gębą w kibel nie wpadłam. Ale u mnie są takie uczynne ściany na szczęście. Wczoraj byłam jeszcze raz u lekarza tym razem u Stankiewicz i mi normalne leki dała i jest już lepiej.
Pod choinkę dostałam ciapy (zazwyczaj takie cos daje się babciom ale te są fajne) 2 żele pod prysznic i taki śmieszny żółty kalkulator z kurczakiem Tweedy ale też fajny i jeszcze takie cienkopisy z taj samej firmy co mam mazaki kalendarz kalendarzyk i dwie wściekle różowe bluzki z adidasa jedna z rękawkami druga bez i stówę. Mieliśmy jechać na narty na 5 dni ale pojedziemy jak ja i dodo wyzdrowiejemy. No i jak tata będzie mógł.
Nilson parę dni temu przejadł się i urzygał rzygi na 15cm średnicy. Ajka i mama się o mało nie zrzygały. A ja w ucieczce przed mamą idącą z tymi rzygami porwałam stare ciapy i pewnie dlatego dostałam od Ajki nowe że kazałam je zszywać stare a jej się nie chciało.
A! Wczoraj jeszcze Nilson wlazł na najwyższą deskę na rusztowaniu. Tą z której gdyby okno było otwarte( to z przedpokoju na strychu) mógłby wejść i popatrzeć jak robotnicy pracują.
Dodaj komentarz